Powiat łukowski

O sytuacji w Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej

Ostatni wpis na temat sytuacji związanej z Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej postanowił skomentować red. Piotr Giczela z Tygodnika Siedleckiego. Pan Piotr przedstawia wiele ciekawych szczegółów całej sprawy. Zapraszam do lektury.

Beata Skwarek, Dariusz Szustek i Janusz Kozioł

Sytuacja była bardziej skomplikowana niż ją przedstawiono w pięciopunktowej syntezie. Zacznę uzupełniać od początku.

Faktem jest, że M. Cybulski nie był ulubieńcem władz powiatowych, gdyż, co tu dużo mówić, jest osobą o wiele bardziej błyskotliwą w zarządzaniu muzeum, niż panowie J. Kozioł i D. Szustek zarządzający powiatem i starostwem. Nie zawsze trzymał się dyscypliny finansów publicznych, angażując np. na zakup wyjątkowych eksponatów do muzeum pieniądze z innych paragrafów budżetu placówki, by jednak na końcu „pożyczone” kwoty wyrównać z dodatkowych dochodów, które potrafił uruchamiać (dotacje, zbiórki publiczne, pożyczki bankowe). Gdyby M. Cybulskiego oceniać wyłącznie w kategoriach urzędnika, to trzeba by stwierdzić, że tego typu działania zasługiwałyby na napiętnowanie. Tylko, że on nie kierował muzeum jak urzędem, gdzie przychodzi się na 7 do pracy i tylko się administruje do godz. 15. Placówka kierowana przez M. Cybulskiego, menedżera muzealnictwa i fachowca historyka, tętniła życiem i zdobywała rzadkie, a istotne eksponaty dotyczące Henryka Sienkiewicza. Wydawała wartościowe książki. O placówce było głośno w mediach ogólnopolskich. By to osiągać M. Cybulski czasem balansował na granicy prawa, narażając się np. na upomnienia czy nagany. Takich jednak nigdy od swych przełożonych oficjalnie nie otrzymał. Wręcz odwrotnie. Zarząd Powiatu przyznawał mu nagrody za prowadzoną w muzeum działalność. Ale Janusz Kozioł go nie cierpiał, czemu nie raz dawał wyraz w dziennikarskich rozmowach, jakie z nim prowadziłem.

Po otrzymaniu fotela starosty przez Dariusza Szustka nowy szef był dla Cybulskiego łaskawszy. Przekonał Zarząd Powiatu do przyznania placówce kolejnych dotacji na wydanie książek, na eksponaty itp. Ale tak było do czasu, gdy w głowach PiS-owców zrodziła się myśl, by do muzeum wcisnąć na gwałt potrzebującej pracy Beatę Skwarek z Krzywdy. Ta kobieta była pracownicą Urzędu Gminy w Krzywdzie. Do pracy w gminnej promocji przyjął ją wójt Jerzy Kędra. Kobieta chyba zrobiła na nim dobre wrażenie. Jak mówią inni, w pracy oceniał ją łaskawiej niż pozostałych podległych sobie urzędników, lubił z nią współpracować. Jego żonie mniej to wszystko się podobało. W Krzywdzie tajemnicą poliszynela są krążące informacje o awanturze, jaką swego czasu zrobiła mężowi w urzędzie pani Kędrowa. Po tym relacje służbowe miały się stać… bardziej służbowe. Ostatecznie, gdy nadszedł czas wyborów samorządowych w 2018 r., okazało się, że wójt Kędra wyhodował sobie żmiję na własnej piersi. Pani B. Skwarek postanowiła sama zostać wójtem. Wystartowała w wyborach przeciwko swemu dotychczasowemu szefowi. Była na tyle pewna swego, że nawet złożyła wniosek o udzielenie urlopu bezpłatnego na czas swej kampanii. Jednak J. Kędra zaproponował jej zwolnienie się w ogóle z pracy. Skorzystała. Była kandydatką z listy PiS. J. Kędra kandydował z listy „Przymierza”.

Po wyborach okazało się, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Wójtem został więc Krzysztof Warda, kandydat niezależny. A pani B. Skwarek musiała się pozbierać na lodzie, jeśli chodzi o pracę. Mówią, że PiS-owcy starali się jej coś gdzieś załatwić, ale nie dawała się zaspokoić byle posadą. Planując być wójtem gminy, nie miała zamiaru pracować jako jakiś podrzędny gryzipiórek. Sytuacja taka przeciągała się.

Tymczasem, w związku z przejściem jednej z pracownic Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskiej na urlop macierzyński i wychowawczy zrodził się pomysł, by B. Skwarek ulokować w tej placówce. Z perspektywą na objęcie jej w 2020 r. we władanie jako dyrektor, kiedy to M. Cybulskiemu skończy się kontrakt i po prostu władze powiatu mu go nie przedłużą. Pani Skwarek nie miała jakichkolwiek kwalifikacji zawodowych w tym kierunku, ani nawet żadnego pojęcia o muzealnictwie. No ale wiadomo nie od dziś, że dla PiS-owców nie jest to żadną przeszkodą. Za Dariusza Szustka, jeszcze burmistrza Łukowa, do zajęcia stanowiska automatyka w miejskim PEC-u miał prawo przyuczać się przez 3 miesiące Krzysztof Jodełko, pozostający akurat bez dochodowej pracy ówczesny przewodniczący Rady Miasta, a wcześniej właściciel zakładu fotograficznego, który zbnankrutował. Można było więc pozwolić na to, by B. Skwarek też przez parę, czy nawet paręnaście miesięcy przygotowywała się do objęcia kierowniczego stanowiska w muzeum. I tak też się stało. Jak twierdzi M. Cybulski, na polecenie powiatowych przełożonych musiał przyjąć B. Skwarek na zastępstwo za jedną ze swych pracownic (wspomniany wcześniej urlop macierzyński i wychowawczy). Przyjął ją jako pomoc administracyjną, bo do pracy merytorycznej w muzeum nie miała kwalifikacji. Ale pani Skwarek, według opinii swego ówczesnego przełożonego, ani dnia nie zachowywała się w nowej pracy jak pracownica. Nie słuchała w ogóle poleceń Cybulskiego, do roboty przychodziła o której chciała. Czasem nawet nie informowała dyrektora gdzie jest i co robi, gdy jej nie ma w placówce. A czasem telefonowała albo słała mu SMS-a, że np. „jedzie właśnie z Darkiem do Lublina”. Chyba wtedy w Woli Okrzejskiej i w Krzywdzie niektórzy zaczęli o „pani podstarościnie”. Ale to nieistotne.Istotne było natomiast to, że pojawienie się B. Skwarek w muzeum zepsuło całkiem atmosferę, jaka panowała tam wcześniej. Ale jak miało być inaczej, gdy podwładna Beata Skwarek traktowała swego przełożonego nawet nie jak powietrze, ale kogoś, na kogo trzeba pozbierać jakieś haki? M. Cybulski teraz na chłodno ocenia, że dość szybko po przyjęciu B. Skwarek do pracy zaczął się jej… bać. Czy mógł się jej nie bać i po prostu wywalić ją z roboty, np. za nieobecności, spóźnienia albo niesubordynację? Teoretycznie jeszcze mógł. Lecz tylko teoretycznie.

Ale to dopiero był początek kłopotów. Prawdziwe zaczęły się wówczas, gdy Dariusz Szustek w telefonicznej rozmowie nakłonił go do wprowadzenia zmian w statucie placówki poprzez wprowadzenie doń zapisu o ustanowieniu w – UWAGA! – 6-osobowym muzeum stanowiska zastępcy dyrektora. Krótko po tym jak M. Cybulski złożył taki wniosek do zarządu powiatu, a ten go klepnął, na nowo utworzone stanowisko musiał powołać nie kogo innego tylko panią B. Skwarek.

Wówczas już zapewne było przesądzone, że M. Cybulski jest do odstrzału. A żeby smrodu nie było, że powiat pozbywa się prawdopodobnie najlepszego fachowca „od Sienkiewicza”, jaki jest na terenie przynajmniej kilku ościennych województw, to trzeba było zrobić dym, jaki z Cybulskiego jest finansowy… Nie, jeszcze nie malwersant. Na razie nieudacznik. Władze powiatu oficjalnie upowszechniały informację o swej dobroduszności. Starostowie i członkowie zarządu powiatu robili z M. Cybulskiego zakręconego sienkiewiczologa, który jest super-fachowcem, lecz nie potrafi twardo stąpać po ziemi, tylko buja w oparach dziejów pisarza. Do pomocy w sprawach administracyjno-finansowych miała więc mu przyjść wicedyrektor B. Skwarek. Jednak nicc takiego faktycznie nie nastąpiło. B. Skwarek zostawszy zastępczynią M. Cybulskiego już całkiem jawnie prowadziła działania mające, powiedzmy eufemistycznie, zniechęcić jej przełożonego do dalszej pracy w placówce. Apogeum tej „pomocy” miało miejsce w listopadzie i grudniu 2019 r., kiedy to już przedstawiciele władz powiatu mówili publicznie o M., Cybulskim per „malwersant”, „gówniarz”, „przestępca”. Dyrektor nie wytrzymał i poszedł na długie zwolnienie. Przeszedł załamanie nerwowe i wylądował w szpitalu. W międzyczasie jego dyrektorski kontrakt wygasł. Władze powiatu chcąc nadal uchodzić za wyjątkowo łaskawe, twierdziły, że „teraz może zajmować się tym co lubi i umie najlepiej, czyli być kustoszem”. Żadna to łaska ze strony J. Kozioła, D. Szustka czy innych panów z zarządu powiatu, gdyż M. Cybulski po zakończeniu kontraktu według prawa z automatu wracał na poprzednie miejsce pracy, a było nim właśnie stanowisko kustosza. M. Cybulski, nękany przez panią Skwarek wieloma pismami i telefonami, w których nagabywała go, by przyszedł do muzeum w czasie zwolnienia, gdyż potrzeba zrobić inwentaryzację (nikt się na tym nie znał, do komisji inwentaryzacyjnej B. Skwarek powołała sprzątaczkę, konserwatora i pracownicę biurową), nie zdecydował się z owej prawnej furtki skorzystać i pracować z nową szefową nie chciał. A Beata Skawarek nową szefową została szybko, bo już na początku 2020 r. Co prawda tak półgębkiem, bo nie mając kwalifikacji muzealnych zarząd powiatu mógł jej dać tylko fotel po. dyrektora. I to na czas określony. Obiecała jednak, że podejmie studia podyplomowe z zakresu muzealnictwa i w ciągu roku zdobędzie kwalifikacje. Gdy w listopadzie 2020 r. zarząd powiatu powiedział „sprawdzam”, tych kwalifikacji nie miała. Mimo to przedłużono jej umowę na pełnienie funkcji p.o. o kolejny rok. Z tego co mi wiadomo, pani B. Skawarek wciąż nie jest pełnoprawnym dyrektorem muzeum. Coś ze studiami się dzieje nie tak?

Trudno ocenić co pani B. Skwarek chciała przykryć składając w 2020 r. w Prokuraturze Rejonowej Łukowie zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez swego poprzednika M. Cybulskiego. Ale raczej na pewno nie społeczne niezadowolenie. Bo to, zarówno jej, jak i przede wszystkim władzom powiatowym… wisi i powiewa. To było raczej dalsze celowe działanie, obmyślone przez starostów i niektórych członków zarządu powiatu, chcących usunąć ze sceny społeczno-politycznej powiatu osobę M. Cybulskiego. Chodziło o jego ostateczne stłamszenie i doprowadzenie do niesławy. Na własne uszy słyszałem jak J. Kozioł tłumaczył zbierającym podpisy poparcia mieszkańcom Woli Okrzejskiej, że robią niedźwiedzią przysługę swemu pupilowi, gdyż w „takiej sytuacji władze powiatu będą zmuszone skierować sprawę Cybulskiego i muzeum do właściwych organów, a po skazaniu pan Maciej nie będzie mógł nawet pracować w muzeum jako kustosz”. To, by doprowadzić do procesu i zniszczyć ostatecznie i Macieja Cybulskiego, i poniekąd pamięć o rodzinie Cybulskich (jak wiadomo to ojciec Macieja, Antoni, współzakładał tę placówkę na początku lat 70. XX w. i był jej organizatorem oraz długoletnim dyrektorem) sprowadzić do zera, było pomysłem, który wyszedł z gabinetów starostwa. B. Skwarek miała być tylko wykonawczynią zamiarów uknutych w powiecie. Takie jest moje zdanie w tej sprawie, które mam po analizie wszelkich posiadanych informacji o ostatnich latach działania placówki w Woli Okrzejskiej.

Tak więc to nie wierchuszka PiS dołączyła do działań p.o. dyrektorki z Woli Okrzejskiej, ale B. Skwarek musiała raczej skrupulatnie wypełniać wcześniejsze ustalenia przełożonych. Być może wykazywała przy tym jakąś własną inicjatywę, ale do końca nie wiem, gdyż zarówno pani B. Skwarek, jak i starosta D. Szustek, w pewnym momencie przestali odpowiadać na oficjalnie zadawane pytania. Starosta całkiem usunął się w cień. Jeden jedyny raz udzielił odpowiedzi na pytania Łukasza Prusaka ze „Wspólnoty Łukowskiej”, kiedy to scedował odpowiedzialność za wszystko co się stało wokół muzeum na jego nową szefową. Powiedział wówczas, że muzeum ma dyrektora, więc jeśli dziennikarze mają jakieś pytania o tę placówkę, to mają się do niej zwracać, a nie do niego. Być może dlatego powstało wrażenie, że to szefowa muzeum była spiritus movens. Nic z tych rzeczy. Kierownictwo sprawcze spoczywało (i spoczywa) w innych rękach.

Warto dodać, że po decyzji prokuratury o umorzeniu śledztwa i oddaleniu wszystkich zarzutów kierowanych przez szefową placówki wobec M. Cybulskiego, B. Skwarek nie dała za wygraną. Za muzealne pieniądze wynajęła prawników z jednej z lubelskich kancelarii po to, by napisać do prokuratury zażalenie na tę decyzję. Wówczas B. Skwarek mówiła jeszcze dziennikarzom, że nie wierzy w to, by utrzymała się decyzja oczyszczająca M. Cybulskiego z zarzutów. Owo zażalenie p.o. dyrektorki muzeum w Woli Okrzejskiej rozpatrywał Sąd Rejonowy w Łukowie. Wbrew jej najgłębszym nadziejom ostatecznie wydał wyrok podtrzymujący decyzję prokuratury. Wyrok kończył normalny tryb postępowania. Pozostawała jedynie kasacja, ale na to już B. Skwarek nie poszła. Podobnie jak starosta na wiele miesięcy zamilkła.D. Szustek tylko raz palnął coś udzielając wywiadu w Radiu Podlasie, że „jak prokuratura i sąd nie chcieli znaleźć dowodów przeciwko M. Cybulskiemu, to ich nie znaleźli”. Mądre to było? No nie.

Ale co pozostaje teraz tym, którzy szczuli na M. Cybulskiego w sytuacji, gdy nie udało się im całkiem zgnoić człowieka? Jak wiadomo Maciej jest dziś zastępcą wójta gminy Krzywda. Gdy tonął, pomocną dłoń wyciągnął do niego Krzysztof Warda. Ten trzeci, który wygrał, gdy o ten fotel walczyła Beata Skwarek z Jerzym Kędrą.Co dalej? Ano zobaczymy! A mocodawcy? Na razie chcą najbardziej tego, by nie pamiętano o ich roli. Dlatego musimy pamiętać i sobie wzajemnie przypominać.

———————————–

Jerzy Kędra zaprzecza, by pracownicę zajmującą się promocją gminy traktował inaczej niż pozostałych urzędników. Kategorycznie też stwierdza, że jego żona nie przychodziła do urzędu i nie robiła mu jakichkolwiek awantur. Tego typu informacje są jego zdaniem, a także zdaniem jego żony, insynuacjami, których celem ma być pewnie pomawianie ich o niepopełnione czyny.

Łukasz OrzełAutor:

Czytaj więcej

Poparcie dla partii w okręgu. PiS traci hegemonię.

Przedstawiamy najnowszą prognozę wyborczą do Sejmiku Wojewódzkiego w naszym okręgu. Dane obejmują powiaty: łukowski, bialski, radzyński i parczewski. Prognoza sporządzona w oparciu o dane dostarczone przez Instytut Badań Samorządowych działający w ramach Ogólnopolskiej Grupy Badawczej.

Prognoza z lutego 2021 w oparciu o dane IBS / OGB – kliknij aby powiększyć

Największe poparcie wciąż ma Prawo i Sprawiedliwość z poparciem 34% (3 mandaty do sejmiku z okręgu). Partia Szymona Hołowni Polska 2050 uzyskuje 18%, PSL 16%, a Lewica 15% co daje tym trzem ugrupowaniom po jednym mandacie. Na swoich reprezentantów w Lublinie nie może liczyć Koalicja Obywatelska uzyskując 5%. Konfederacja z wynikiem na poziomie 9% co również nie daje mandatu.

PiS ze spadkiem o 9 punktów

Porównując prognozę z wynikami wyborów samorządowych w okręgu nr 3 PiS zalicza spadek o 9 punktów procentowych uzyskując poparcie na poziomie 34%. W wyborach w 2018 roku w skali okręgu Prawo i Sprawiedliwość miało 43% i uzyskało 3 mandaty. Jest to wyraźny spadek poparcia dla partii jednak zakładana liczba mandatów się nie zmienia. Trend pokrywa się z prognozami ogólnopolskimi.

PSL traci, Lewica zyskuje

Również o 9 punktów procentowych spadło poparcie Polskiemu Stronnictwu Ludowemu uzyskując 16%. W 2018 partia zanotowała w okręgu 25%. Prognozuje się również spadek mandatów dla ugrupowania w Sejmiku i PSL może może liczyć na jednego reprezentanta podczas gdy w wyborach okręg miał dwóch przedstawicieli partii. Lewica poprawia swój wynik o jeden punkt procentowy zgarniając jeden mandat.

Partia Hołowni na drugim miejscu

Mocne wejście Polski 2050 w okręgu. Partia Szymona Hołowni może liczyć na 18% głosów mieszkańców powiatów. Daje to jeden mandat.

Koalicja Obywatelska poza Sejmikiem

Podobnie jak w roku 2018 Koalicja Obywatelska nie uzyska mandatu w okręgu. Komitet koalicyjny trzech partii może liczyć na zaledwie 5%. Nieco lepiej wypada Konfederacja – ugrupowanie uzyskuje w prognozie 9% poparcia jednak nie przewiduje się, żeby miało swojego reprezentanta w Lublinie.

Łukasz OrzełAutor:

Czytaj więcej

Zachowanie Szustka problemem PiS. Starosta wziął urlop

Dariusz Szustek ma problemy z panowaniem nad emocjami. Wczorajszy wieczór to dobitnie pokazał. Był wtedy bardziej zainteresowany wygłaszaniem osobistych inwektyw, niż merytoryczną dyskusją na temat ostatnich wydarzeń w klubie “Orlęta”. Czy to jest niekorzystne dla łukowskich struktur Prawa i Sprawiedliwości?

fot. Profil Dariusza Szustka / Facebook.com

Nie jest tajemnicą, że śledziłem i częściowo uczestniczyłem w tej dyskusji, która odbyła się na fan page’u Stowarzyszenia “Przyjazny Łuków”. Mocne słowa padły pod wątkiem o Radnym Dołędze i jego odejściu z Łukowskiego Klubu Sportowego “Orlęta”.

To nie pierwszy raz Starosty

Starosta Szustek jest znany ze swojego udziału w dyskusjach na Facebook’u. Robi to dosyć często. Nie jest to pierwszy raz, kiedy na łamach social mediów tytułował swoich rozmówców od durni. Różnica polega na tym, że tym razem zainteresowały się jego komentarzami media. Na gorąco całą sytuację skomentował na Twitterze Marcin Dobski – redaktor tygodnika “Wprost”.

Jak widać działalność internetowa Dariusza Szustka powoli przebija się do mediów głównego nurtu. Następnie dzisiaj rano ukazał się artykuł autorstwa Łukasza Prusaka na łamach portalu “Łuków24”. Redaktor Prusak opisał całą sytuację przytaczając najciekawsze wątki dyskusji.

Szustek usunął komentarze, ale w internecie nic nie ginie

Kiedy Starosta zorientował się, że po raz kolejny przesadził i wywołało to burzę medialną postanowił usunąć swoje soczyste komentarze. Jednak w internecie nic nie ginie i mam zapisanych kilka zrzutów ekranu. Oto niektóre fragmenty.

Mianem “pudla” Szustek publicznie nazywa Burmistrza Płudowskiego. Warto zwrócić uwagę, że takie określenie można spotkać w wielu anonimowych komentarzach na portalu Łuków24.

W innym komentarzu Szustek atakuje byłego zawodnika łukowskich “Orląt”.

Łukasz Kiryło to jeden z zasłużonych zawodników klubu. Mistrz Województwa i najlepszy zawodnik ligi.

Trzeba przyznać, że poziom jaki reprezentuje Szustek nie przystoi jego pozycji społecznej i urąga stanowisku jakie zajmuje.

Starosta problemem łukowskiego PiS

Niewątpliwie były Burmistrz Łukowa to wciąż lider łukowskich struktur Prawa i Sprawiedliwości. Z jednej strony się dziwię, że mimo przegranych wyborów z Piotrem Płudowskim ma nadal tak silną pozycję w partii. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że Starosta nie ma konkurencji wewnętrznej, a to bardzo źle świadczy o jakości łukowskich struktur PiS.

Niezrozumiałe dla mnie jest to, że żaden z działaczy partii nie wpływa na poczynania Starosty, tylko akceptuje ten stan rzeczy. Nie zdziwiłbym się, że jeszcze niektórzy mu za to przyklaskują. Czy jest to dobre dla łukowskich PiS’owców? Wątpię. Lider powinien świecić przykładem i opanowaniem, a Dariusz Szustek to przecież główna twarz Prawa i Sprawiedliwości w powiecie, która tylko naraża na szwank wizerunek wszystkich swoich koleżanek i kolegów.

Jeśli politycy PiS na prawdę chcą jeszcze odgrywać wiodącą rolę na lokalnej scenie muszą wyciągnąć daleko idące wnioski i zastanowić się, czy Starosta nie jest dla nich obciążeniem. Nie jest tajemnicą, że Dariusz Szustek w Łukowie ma bardzo szeroki negatywny elektorat. Czy Radni Prawa i Sprawiedliwości tego nie widzą? Dlaczego nikt z Przymierza Dla Ziemi Łukowskiej nie zwróci koalicjantowi uwagi? Źle to świadczy o naszym łukowskim środowisku politycznym. Zbigniew Ziobro by powiedział, że to miękiszony.

Starosta wziął urlop

Z informacji jakie dochodzą ze Starostwa wynika, że po całym wydarzeniu Dariusz Szustek wziął urlop. Życzę Panu Staroście, żeby z całej sytuacji wyciągnął odpowiednie wnioski. Jego koleżankom i kolegom z partii życzę więcej zdecydowania i odwagi.

Łukasz OrzełAutor:

Czytaj więcej

Pierwszy serwis o charakterze publicystycznym w Łukowie

Stało się. Po wielu miesiącach przemyśleń założyłem stronę gdzie będę mógł się dzielić swoją amatorską publicystyką na temat mojego rodzinnego miasta. Dlaczego założyłem bloga i jakie mam plany z nim związane? O tym w moim pierwszym wpisie.

Zapewne większość z czytelników kojarzy mnie z mojej aktywności na facebooku na łukowskich fan page’ach. Jeśli coś się w mieście dzieje i wymaga komentarza to najczęściej to robię bo zwyczajnie lubię się dzielić swoimi przemyśleniami.

Po co założyłem bloga?

Bloga planowałem założyć już dawno. Właściwie pomysł kiełkował od wyborów samorządowych. Zachęciło mnie to, że wielu znajomych mi po wyborach otwarcie mówiło, że zwyczajnie lubi czytać moje komentarze. Do dzisiaj zresztą mi to mówią.

Postanowiłem moje komentowanie łukowskich spraw skonsolidować właśnie w tym miejscu. Będziecie teraz mogli przeczytać wszystkie moje opinie właśnie tutaj!

Jednym z powodów dla którego założyłem tego bloga jest fakt, że nie ma praktycznie w łukowskim internecie treści publicystycznych. Wszystko co jest publikowane ma charakter informacyjny. Może poza kilkoma wyjątkami na stronach pewnego łukowskiego stowarzyszenia. Chyba, że jeszcze o czymś nie wiem, nie dotarło do mnie i jeśli tak jest to proszę o wyprowadzenie mnie z błędu w komentarzu.

Zastanawiałem przez długie miesiące jaką ma mieć formę oraz w jakiej technologii ma być stworzony. Ostatecznie przestałem się zastanawiać, zmobilizowałem się i w ciągu kilku dni uruchomiłem serwis, który właśnie teraz oglądacie.

Plany… plany… plany…

Na początek chciałbym, żeby regularnie powstawały artykuły oparte na moich przemyśleniach i analizach związanych z polityką w mieście, ale nie tylko. Zarówno w mieście tak i w kraju bardzo dużo się dzieje, a ja jak już wspomniałem mam potrzebę dzielenia się swoim punktem widzenia. Mam nadzieję, że nie skończy się to na kilku wpisach i blog umrze śmiercią naturalną.

Jestem oczywiście otwarty też na ewentualną współpracę z innymi autorami. W Łukowie mistrzów pióra nie brakuje, a konkurencja się przyda, żeby mnie dodatkowo mobilizować do popełniania wpisów. Zapraszam do kontaktu.

Łukasz OrzełAutor:

Czytaj więcej

× Zamknij

Polub nas na Facebooku


This will close in 30 seconds